Żeglarzem byłbym,
świat zwiedziłbym.
Wyspy bym odkrywał,
kąpieli słonecznych zażywał.
Tropem Robinsona bym gnał,
Afrykę chętnie bym zdobywał.
Do Ameryki Południowej bym zawitał,
nieomal cały świat by o mnie słyszał!
A w zasadzie – to niekoniecznie,
bo tak wędrować jest niebezpiecznie.
Bezpieczniej dziennik pokładowy prowadzić.
Będzie mi z nim … do twarzy.
Ech, podróżować … po papierze.
Tylko nie mów: ”Nie! Nie wierzę!”.
VIc wędrówkę pisemno-ilustracyjną rozpoczęła.
Każdy jest dumny ze swego dzieła
(miejmy nadzieję).
Tu wspomnienie o Selkirku, tam portret Anglika,
gdzieś komiks o dokonaniach Kruzoe pomyka.
I co wziąć na galeon w podróż daleką?
Za co cenię mieszkańca Yorku na wieki wieków?
Ówdzie małej karaibskiej wyspy zarys,
którą Robin prawie pokochał (jak Helenę Parys).
Co ofiarowała żeglarzowi jej flora i fauna?
Jakie są jego osobiste dokonania?
A na końcu
o wylądowaniu
na bezludziu
własna historia …
Tak więc prowadź dziennik (pokładowy)!
Swoje życie zapisuj, żeby nie mieć go z głowy.
Urszula Sobczak
a child walking towards the school and the trees loaded with books pages as if they were falling leaves in autumn